11.4.10

...

Cały czas trudno uwierzyć w to, co się stało. Wydaje się nierealnym, by w jednej chwili zginęło prawie całe dowództwo wojska, wybitni ludzie, para prezydencka... Nie będę powtarzać tego, co wciąż słyszy się w mediach - że to strata dla Narodu, nie tylko dla ludzi, że współczujemy rodzinom ofiar - jest to rzeczą oczywistą. Los po raz kolejny pokazał, że żaden umysł nie wymyśli takiego scenariusza, jaki może stworzyć życie.
Jednak łącząc się w bólu nie zapominajmy o tysiącach polskich oficerów zamordowanych 70 lat temu w tym samym miejscu.
Wiem, że w takim wydarzeniu ciężko dostrzec dobra stronę, ale ja taką znalazłam. W tych dniach możemy utwierdzić się w przekonaniu, że Polacy wciąż potrafią się jednoczyć w trudnych momentach - myślę, że to dobra wróżba na przyszłość.
Z licznych przemyśleń na temat tragedii można wyciągnąć ważny wniosek.
Niech Polak w końcu będzie mądry przed szkodą.

2.4.10

Leśniczówka

Wybierając się na popołudniowe strzelanie z wiatrówki postanowiłam ubrać się stosownie do okazji. W efekcie powstał ten oto strój leśnika, którego jedynym leśniczym elementem jest tak naprawdę kapelusz. Jako że w samym kapeluszu nie wypada biegać po lesie (może niektórzy to lubią, ale ja wolę chyba bardziej przyziemne rozrywki:P), założyłam do niego zwykły czarny płaszczyk, dżinsy i gumowe oficerki. O moim ukochanym Hansie (bo takie imię nosi kapelutek) opowiem więcej innym razem. Na razie warto tylko wspomnieć, że ułatwia maskowanie się w lesie (niestety, gdy jest on jedynym elementem stroju trudno pozostać niezauważonym).




























płaszczyk - Carry
dżinsy - H&M
Hans - szmateks
gumiaki - sklep jeździecko - myśliwski
chusta - Krupówki

P.S. Jako że (z niewiadomych powodów) uderzyłam w nieco ekshibicjonistyczne tony, pragnę przekazać najserdeczniejsze pozdrowienia dla ekshibicjonistów! :)

Na dobry początek.

Po wielu miesiącach przymierzania się do stworzenia tego oto bloga, w końcu odważyłam się to zrobić. Co tu dużo mówić, po prostu będę aspirować do miana szafiarki, zamieszczając tutaj moje "stylizacje". Mówiąc szczerze, obawiam się, że przy kreacjach koleżanek, które tkwią w tym fachu już długo, moje mogą wypaść nieco blado. Mam nadzieje, że jednak uda mi się je ulepszyć i przestać przejmować się dzikimi spojrzeniami zbulwersowanych moherowych babć i pomarańczowych blachar spod klatki, które napotykają mnie każdego dnia, bo nie noszę za ciasnych dżinsów, z których wylewa mi się opalony tłuszczyk. Do tego trzeba po prostu przywyknąć. W takim razie bloga uznaję za otwartego (z nadzieją, że zostanie zaakceptowany przez internetowe grono miłośników ciuchów, butów, torebek itd.).