18.5.10

Jeden dzień słońca

Przez dłuższy czas nie pisałam, co spowodowane było tajemniczym buczeniem wydobywającym się z laptopa. Jestem na tyle "nietechniczna", że przerażało mnie to tak mocni, że na dobry tydzień zrezygnowałam z użytkowania. Jednak dnia dzisiejszego odważyłam się go włączyć i odkryłam, po raz kolejny, że wystarczy trochę przyłożyć mu od spodu i wszystkie problemy znikają:)
To może teraz o stroju:) W ostatnim czasie w moim miejscu zamieszkania nie padało może aż tak jak na południu, ale pogoda nie zachęcała do strojenia się;) Skorzystałam więc z jedynego słonecznego dnia i wrzuciłam na siebie coś ciekawszego. Chciałam, żeby było trochę niekonwencjonalnie i pawie każda rzecz jest z innej półki, ale to nic:)




marynarka - Mango
body - Zara
spódniczka - H&M
okulary - H&M

3.5.10

Miało być przypomnienie lata, ale wyszło : "Dlaczego nie lubię wiosny?"

W ostatnim czasie królowały u mnie "outfity" z serii "włóż szybko coś na siebie, bo spóźnisz się do szkoły" lub egzaminacyjne białe koszulki. Jak widać nie miałam więc czego wrzucać na bloga. Jednak gdy wyczerpałam limit odmóżdżania się na dzień dzisiejszy, postanowiłam poprzeglądać stare zdjęcia. I tak oto trafiłam na radosne fotki z lata zeszłego, którymi chcę pokazać wiośnie, żeby szła się... , ponieważ w przeciwieństwie do większości ludzi nie czekam na pierwsze promienie wiosennego słońca, ani z utęsknieniem nie wypatruję uroczych przebiśniegów. Chociaż co do przebiśniegów, to być może nie wypatruję ich dlatego, że zwyczajnie nie lubię kwiatów. Wracając do wiosny, to po prostu widzę jaka jest naprawdę - budzisz się rano, myślisz: "Jakie piękne słońce!", wkładasz sunglasy na nos, wychodzisz na dwór i wtedy nagle zachodzi słońce, robi się zimno i lepiej było zostać w domu. Natomiast kiedy musisz wyjść deszczowym popołudniem na spacer z psem, nakładasz ciepłą kurtkę, wychodzisz i okazuje się, że jest gorąco i duszno, i lepiej było zostać w domu. To może tyle na dziś.

koszula - Stradivarius
spodnie - H&M
trampki - Converse
chustka - Pull&Bear (chyba)
okulary - H&M 
czapka - nie moja, nie wiem skąd :)
Pochodzenie stroju koleżanki widocznej na zdjęciach pozostawię owiane mgiełka tajemnicy :P

11.4.10

...

Cały czas trudno uwierzyć w to, co się stało. Wydaje się nierealnym, by w jednej chwili zginęło prawie całe dowództwo wojska, wybitni ludzie, para prezydencka... Nie będę powtarzać tego, co wciąż słyszy się w mediach - że to strata dla Narodu, nie tylko dla ludzi, że współczujemy rodzinom ofiar - jest to rzeczą oczywistą. Los po raz kolejny pokazał, że żaden umysł nie wymyśli takiego scenariusza, jaki może stworzyć życie.
Jednak łącząc się w bólu nie zapominajmy o tysiącach polskich oficerów zamordowanych 70 lat temu w tym samym miejscu.
Wiem, że w takim wydarzeniu ciężko dostrzec dobra stronę, ale ja taką znalazłam. W tych dniach możemy utwierdzić się w przekonaniu, że Polacy wciąż potrafią się jednoczyć w trudnych momentach - myślę, że to dobra wróżba na przyszłość.
Z licznych przemyśleń na temat tragedii można wyciągnąć ważny wniosek.
Niech Polak w końcu będzie mądry przed szkodą.

2.4.10

Leśniczówka

Wybierając się na popołudniowe strzelanie z wiatrówki postanowiłam ubrać się stosownie do okazji. W efekcie powstał ten oto strój leśnika, którego jedynym leśniczym elementem jest tak naprawdę kapelusz. Jako że w samym kapeluszu nie wypada biegać po lesie (może niektórzy to lubią, ale ja wolę chyba bardziej przyziemne rozrywki:P), założyłam do niego zwykły czarny płaszczyk, dżinsy i gumowe oficerki. O moim ukochanym Hansie (bo takie imię nosi kapelutek) opowiem więcej innym razem. Na razie warto tylko wspomnieć, że ułatwia maskowanie się w lesie (niestety, gdy jest on jedynym elementem stroju trudno pozostać niezauważonym).




























płaszczyk - Carry
dżinsy - H&M
Hans - szmateks
gumiaki - sklep jeździecko - myśliwski
chusta - Krupówki

P.S. Jako że (z niewiadomych powodów) uderzyłam w nieco ekshibicjonistyczne tony, pragnę przekazać najserdeczniejsze pozdrowienia dla ekshibicjonistów! :)

Na dobry początek.

Po wielu miesiącach przymierzania się do stworzenia tego oto bloga, w końcu odważyłam się to zrobić. Co tu dużo mówić, po prostu będę aspirować do miana szafiarki, zamieszczając tutaj moje "stylizacje". Mówiąc szczerze, obawiam się, że przy kreacjach koleżanek, które tkwią w tym fachu już długo, moje mogą wypaść nieco blado. Mam nadzieje, że jednak uda mi się je ulepszyć i przestać przejmować się dzikimi spojrzeniami zbulwersowanych moherowych babć i pomarańczowych blachar spod klatki, które napotykają mnie każdego dnia, bo nie noszę za ciasnych dżinsów, z których wylewa mi się opalony tłuszczyk. Do tego trzeba po prostu przywyknąć. W takim razie bloga uznaję za otwartego (z nadzieją, że zostanie zaakceptowany przez internetowe grono miłośników ciuchów, butów, torebek itd.).